Latem 1985 roku podczas spaceru z kuzynką spotkałyśmy jej znajomego z biura podróży, który ubolewał na brak pilotów wycieczek. Właśnie w najbliższych dniach miał dwie nieobsadzone wycieczki. Opowiadał nam o pracy pilota wycieczek i namówił nas na takie zajęcie. Po dwóch dniach namysłu zgodziłam się poprowadzić wycieczkę do Torunia, dostając pod opiekę grupę dorosłych z zakładu pracy. Na moje szczęście wycieczka była dobrze przygotowana przez biuro podróży i przebiegła bez problemów, chociaż już w pierwszym dniu jeden z turystów upił się i zagubił dokumenty. W hotelu w Bydgoszczy okazało się, że na wcześniejszym noclegu turystyka zostawiła sweter. Zamówiłam rozmowę za pośrednictwem recepcji hotelowej. Po długim oczekiwaniu, poirytowana zeszłam na dół i zainterweniowałam u pracownika recepcji, że gdybym była obywatelką Niemiec, to obsługa byłaby natychmiastowa. W konsekwencji po kilku minutach dostałam połączenie telefoniczne z hotelem w Toruniu. Kolejną wycieczkę ...