Posty

Wyświetlam posty z etykietą przewodnik turystyczny

Zaproszenie

Obraz
WITAM NA MOIM BLOG Z porspektywy wielu przeżytych lat stwierdziłam, że gros mojego życia spędziłam  w podróży.  Turystyka towarzyszyła mi przez lata. Postanowiłam napisać bloga, aby poruszyć moją pamięć i opisać moje małe i duże podróże, ciekawostki, anegdoty, a także ustosunkować się do wielu wydarzeń. Moje wspomnienia ubarwię zdjęciami i filmikami, czasem komentarzem. ZAPRASZAM

Oprowadzanie wycieczek szkolnych

Obraz
 Jako przewodnik i pilot rozpoczęłam działalność w 1988 r. W większości pilotowałam grypy szkolne, występując w roli przewodnika i pilota. Grupy szkolne nie były wymagające, więc sobie radziłam, zdobywając doświadczenie. Po czasie mogłam już oprowadzać po Krakowie, Gdańsku, Poznaniu, Zamościu. Oczywiście nie kompleksowo, tylko po głównych zabytkach. * Z tego okresu mam wiele wspomnień z sytuacji nieprzewidywalnych na wycieczkach. Na jednej z nich w Poznaniu popsuł się autokar, na szczęście po zwiedzaniu miasta, przed bazą noclegową. Z kierowcą dzwoniliśmy do biura podróży i bazy (wtedy autokary były z PKS-u). Rano podstawił się nowy autokar, którym kontynuowaliśmy wycieczkę. Śmieszna była to jazda, gdyż autokar był bardziej nowoczesny, z automatycznym otwieraniem drzwi. Mój kierowca musiał ogarnąć te nowe przyciski (drugi kierowca spał po nocnej jeżdzie). Czasami coś zaświecił, niechcący otworzył drzwi, ale szczęśliwie wróciliśmy. * Ciekawą przygodę przeżyłam na wycieczce w Bieszcz...

Spełnione marzenia. Zostaję przewodnikiem turystycznym

Obraz
 Latem 1985 roku podczas spaceru z kuzynką spotkałyśmy jej znajomego z biura podróży, który ubolewał na brak pilotów wycieczek. Właśnie w najbliższych dniach miał dwie nieobsadzone wycieczki. Opowiadał nam o pracy pilota wycieczek i namówił nas na takie zajęcie. Po dwóch dniach namysłu zgodziłam się poprowadzić wycieczkę do Torunia, dostając pod opiekę grupę dorosłych z zakładu pracy.  Na moje szczęście wycieczka była dobrze przygotowana przez biuro podróży i przebiegła bez problemów, chociaż już w pierwszym dniu jeden z turystów upił się i zagubił dokumenty.  W hotelu w Bydgoszczy okazało się, że na wcześniejszym noclegu turystyka zostawiła sweter. Zamówiłam rozmowę za pośrednictwem recepcji hotelowej. Po długim oczekiwaniu, poirytowana zeszłam na dół i zainterweniowałam u pracownika recepcji, że gdybym była obywatelką Niemiec, to obsługa byłaby natychmiastowa. W konsekwencji po kilku minutach dostałam połączenie telefoniczne z hotelem w Toruniu.  Kolejną wycieczkę ...