Zaproszenie

W latach 90-tych kilkakrotnie brałam udział w ogólnopolskich górskich rajdach przewodników. Uważam, że to były wspaniałe wydarzenia, trwające od piątku do niedzieli, co roku na innym terenie. W programie rajdów był wybór trasy przemarszu oraz wycieczki autokarowej.
Pierwszy rajd, w jakim
uczestniczyłam był to X Ogólopolski Rajd Przewodników w Górach Świętokrzyskich. W grupie przewodników z całej
Polski zaliczaliśmy Pasmo Jeleniowskie ze Szczytnikiem i Łysogóry z Łysą Górą.
Zwiedziliśmy ciekawe miejsca i muzea pod opieką przewodników lokalnych. Najważniejsze, że tworzyły się więzi koleżeńskie,
integrowaliśmy się na wieczornych spotkaniach, a szczególnie podczas wieczorku tanecznego, na zakończenie rajdu.
Pamiętam, że ktoś z uczestników pieszej wyprawy zażartował, że Góry Świętokrzyskie są niskie i łatwe do wędrówek. W odpowiedzi na to przewodnik poprowadził nas trasą bez szlaku, po jakiś zaroślach, skosem pod górę, tak, że do celu doszliśmy bardzo wyczerpani. W niedzielę była wycieczka autokarowa do Kielc, Bodzentyna, Jaskini Raj, Chęcin.
Będąc na jednym z rajdów wędrowaliśmy po Sudetach. Zmęczenie
niektórych niewprawnych w wędrówkach po górach przewodników (z nizin), powodowało bunt na trasie. Że za wysoko, że za długo, że ciężko, że jeszcze na
Śnieżnik (1425), kiedy sił brak. O mały włos doszłoby do rezygnacji z tego
etapu całodziennej wycieczki. Maruderzy zostali jednak przegłosowani i szczęśliwie
dotarliśmy do szczytu.
Kolejne rajdy organizacyjnie były do siebie podobne, tylko teren inny: Pieniny, Góry Izerskie, Sudety z Międzygórzem. Podczas rajdu w Tatry nocowaliśmy w Dolinie Pięciu Stawów, skąd robiliśmy wypady na szlaki. Była to druga połowa września ze zmienna pogodą, gdzieniegdzie leżał śnieg. Jednego dnia mieliśmy wyruszyć w wysokie Tatry, kiedy niepodziewanie wyprawę odwołano. Okazało się, że inna grupa szła szlakiem na Świnicę. Podczas odpoczynku jedna z uczestniczek stanęła ciut za daleko od ścieżki i zsunęła się po mokrej trawie w przepaść. Resztę zszokowanych, przestraszonych uczestników wycieczki zabrały do Zakopanego helikoptery GOPR. Dalszy ciąg programu rajdu przebiegał już w smutnej atmosferze.
Czasami rajdy nie były przyjemne ze względu na warunki pogodowe. Na rajdzie w Beskidach Niskich cały czas padało. Wędrowaliśmy z miejsca na miejsce z całym ekwipunkiem na plecach. W butach gazety, na sobie peleryny, a w plecakach woda. Dopiero na zakończenie rajdu, w Iwoniczu Zdroju pojawiło się słońce. Natomiast na rajdzie po Beskidzie Śląskim, kiedy zdobywaliśmy Baranią Górę dopadła nas wielka burza i wraz z rzeką Wisłą spływaliśmy w strugach deszczu do bazy noclegowej w miejscowości Wisła.W końcu lat 90-tych zaczęto organizować Ogólnopolskie Nizinne
Rajdy Przewodników. Pierwszy był w Siedlcach. Kolejne na Jurze
Krakowsko-Częstochowskiej i w Szczecinie. Ten wspominam, gdyż zaproponowano
uczestnikom wycieczki: pieszą lub rowerową, lub kajakową. Pomyślałam w swojej
naiwności, że wyprawa kajakowa będzie najciekawsza i najłatwiejsza. Jak się nie
ma sprawnych rąk do wiosłowania, to pływanie kajakiem kilka godzin po Odrze nie
było łatwe. Jednak to była fajna przygoda.
Komentarze
Prześlij komentarz