Zaproszenie

Na zimowisko do Poronina pojechaliśmy pociągiem w
zarezerwowanym wagonie. Każdy miał miejsce siedzące, nie leżące, ale podczas
nocnego przejazdu następowała integracja między uczestnikami zimowiska w
różnych przedziałach.
Pierwszy raz widziałam góry z dużą ilością śniegu. Pamiętam, że miałam śliskie podeszwy butów i podczas wędrówek pilnowałam się, aby nie upaść. Nie zawsze się udawało. Bardzo podobały mi się sklepy, każdy w drewnianym góralskim domu, pachnącym skórą.
![]() |
Dolina Kościeliska |
![]() |
W Poroninie istniało jeszcze muzeum Włodzimierza Lenina, którego posąg stał przed muzeum. Mieszkaliśmy w drewnianym piętrowym domu. Pewnego dnia próbowałam nauczyć się jazdy na nartach. Przed domem była górka, z której zjeżdżałam na nartach. Dobrze, że górka kończyła się płotkiem, bo inaczej wjechałabym do rzeczki, a tak jazdę zakończyłam na ogrodzeniu. Mieliśmy wycieczki do Zakopanego, do Doliny Kościeliskiej. Zwiedziliśmy muzeum J. Kasprowicza "Atma".
Ok. 7 klasy szkoły podstawowej pojechałam z moją przyjaciółką z jednej ławki na zimowisko do Warszawy. Mieszkaliśmy w salach szkolnych, na łóżkach turystycznych. W jednej sali było nas sporo dziewczyn. Opiekunem naszej grupy był milicjant. Był to pan w średnim wieku, wyższy rangą, nawet przyjemny. Niestety nie miał dla nas czasu. Codziennie wyglądaliśmy go z nadzieją, że pojedziemy gdzieś na wycieczkę lub zorganizuje nam jakoś pobyt. Raz jeden pojechaliśmy autobusem MPK na wycieczkę do Wilanowa, ale obiekt był zamknięty i tylko przez bramę popatrzyliśmy na pałac. Innym razem odwiedziliśmy ZOO, i tyle na dwa tygodnie zimowiska. Już wtedy zrozumiałam powiedzenie, że jak chcesz kogoś lepiej poznać, to wyjedź z nim gdzieś. Odnosiło się to do mojej przyjaciółki, gdyż w okolicznościach poza szkolnych nie była już taka przyjemna i przyjacielska. Po powrocie z zimowiska nasze relacje trochę ostygły.
Komentarze
Prześlij komentarz