Moje wycieczki rozpoczęły się w szkole podstawowej w latach 70. podróżą
do Puław, może i do Kazimierza
Dolnego, ale tego nie pamiętam. Zapamiętałam świątynię Sybilli w Puławach i naszego przewodnika/opiekuna, który
opowiadał nam z przejęciem o malowaniu różnych dłoni młodych i starych,
pomarszczonych i ładnych. Kiedyś nie organizowano takich wycieczek jak obecnie –
w różne regiony Polski i nie tylko. W szkole średniej często jeździliśmy do
Warszawy do teatru. Poza sztuką teatralną atrakcją były wizyty w Horteksie i zajadanie galaretek z kremem i bakaliami lub
inne ambrozje.
Jako uczennica szkoły średniej uczestniczyłam w wycieczce autokarowej
do Krakowa, Ojcowa i Pieskowej Skały, niestety nic nie pamiętam z tej wyprawy.
Więcej wypraw pamiętam z zakładu pracy ojca, czyli
wycieczek kolejowych wagonem socjalnym. Nasz wagon doczepiany był do
pociągu kursowego, jadącego według rozkładu jazdy PKP. I tak wycieczka nasza w programie
miała m.in.
Rzeszów, Łańcut, Katowice,
Pszczynę.
https://youtu.be/1iA0BeJs-ls?si=W_L8S_lcmUiYETzE Szczególne wrażenie zrobił na mnie pałac w Pszczynie, nawet większe
niż pałac w Łańcucie.
.jpeg) |
pałac w Łańcucie |
Wycieczka była ciepłą jesienią i pamiętam piękne kolorowe
drzewa i liście. Podróżowanie wagonem zarezerwowanym tylko dla naszej grupy
było nawet interesujące. Spało się w 4 osobowych przedziałach, na łóżkach
piętrowych. Środkowe łóżko było składane. Rozkładało się tę część na
specjalnych zaczepach, a w dzień składało się i służyło jako oparcie do
siedzenia. Wyżywienie każdy uczestnik miał swoje. Wagon odczepiany był na
poboczne tory w czasie zwiedzania miejscowości, a wieczorem doczepiany był do innego składu pociągu i jechał w dalszą
trasę. W wagonie był konwojent, którzy służył wodą na herbatę. Z większego mycia można było korzystać na dworcach kolejowych.
W podobny sposób odbyłam kolejną wycieczkę do Szczecina i Świnoujścia. Jako, że obowiązywał ruchu bezwizowy do krajów demokracji
ludowej, a ja miałam dowód tymczasowy, mogłam z kilkoma uczestnikami wycieczki
pojechać za granicę do NRD, do miejscowości Pasewalk.
Już wtedy mówiono, że Niemcy to kraj czysty, o zadbanym otoczeniu. Śmiałyśmy
się z jedna panią z papierów walających się wokół torów. Widziałam wtedy jak
wyglądały wyprawy handlowe do miast przygranicznych. Przewożono w wypchanych torbach różne rzeczy m.in. aparaty
fotograficzne.
W 8 klasie szkoły podstawowej pojechałam z mamą na autokarową
kilkudniową wycieczkę do Zakopanego,
Krakowa i Ojcowa. Spacer do jaskini Łokietka, przejazd wzdłuż Prądnika i
malownicze skały robiły na mnie duże wrażenie. Pamiętam nocleg w hotelu, który
był zaadoptowany po dawnym pałacu. Z zewnątrz prezentował się jak pałacyk,
wewnątrz dawne apartamenty pozamieniano na pokoje hotelowe. Pozostała tylko piękna
restauracja z kryształowymi żyrandolami. Na młodym człowieku to wszystko robiło
wielkie wrażenie i poruszało wyobraźnię. Z Zakopanego wyruszyliśmy z
przewodnikiem do Morskiego Oka, do
którego wtedy dojeżdżało się prawie w pobliże schroniska.
Komentarze
Prześlij komentarz